Chleb rosyjski z ziemniakami
Autor: Marysia
(Od razu ostrzegam, że niestety nie mam ani sprzętu, ani talentu, ani umiejętności, aby robić piękne zdjęcia. Nie mam tez bajeranckiej zastawy stołowej ;) ).
Dodatek ziemniaków do chleba na zakwasie to nie tylko wspaniały smak, ale przede wszystkim znacznie dłuższa świeżość. Podobno to najlepszy chleb, jaki dotąd zrobiłam :). Dużym plusem jest to, że chleb bardzo łatwo się kroi i można go zrobić dość spontanicznie, bo nie wymaga nastawiania z dużym wyprzedzeniem zaczynu. Przepis podaję za Tatter (moje uwagi kursywą).
Ostatnio staram się pomijać drożdże w przepisach na chleby na zakwasie. Jestem zwolenniczką robienia pieczywa albo na samym zakwasie, albo na samych drożdżach. Niestety z powodów czasowych nie zawsze jest to możliwe, tym bardziej, że muszę piekarnik włączać w ściśle określonych godzinach, aby nie splajtować ;). Dlatego też chleby piekę najczęściej około godziny 22-23 :).
Chleb rosyjski z ziemniakami
225 g ugotowanych ziemniaków, przepuszczonych przez praskę (lub rozgniecionych; jeżeli ktoś ma ochotę, może pozostawić troszkę większe kawałki ziemniaków; nie soliłam; ugotowałam kilka godzin przed pieczeniem chleba, aby zdążyły wyschnąć)
2 łyżki masła
115 g aktywnego zakwasu żytniego razowego 100% hydracji
100 g wody z gotowania ziemniaków
350 g białej pszennej mąki chlebowej
1/4 łyżeczki drożdży instant (nie dodawałam)
2 łyżeczki soli (myślę, że lepiej pominąć, jeżeli używamy posolonych już ziemniaków, np. z obiadu)
1/2 łyżeczki mielonego kminku (nie dodawałam, bo niestety nie znoszę kminku)
Ziemniaki połączyłam z masłem. Do miski włożyłam zakwas i rozmieszałam go z wodą. Dodałam mąkę pszenną, drożdże (pominęłam) i sól, przemieszałam i dodałam ziemniaki oraz kminek (pominęłam). Wyrobiłam gładkie, delikatnie ścisłe ciasto. Zostawiłam do wyrośnięcia w ciepłym miejscu, aż podwoiło objętość (ok. 1 godziny - u mnie bez drożdży ok. 2,5 godziny). Ciasto wyłożyłam na stół i odgazowałam dokładnie. Ukształtowałam bochenek i włożyłam go do omączonego kosza złączeniem w górę. Zostawiłam do ponownego wyrośnięcia na 1 godzinę (u mnie bez drożdży ok. 3,5 godziny, chociaż z jednej strony trochę pękł, więc może następnym razem spróbuję potrzymać go jeszcze z pół godziny?). W tym czasie rozgrzałam piec do 230ºC. Wyrośnięty bochenek przełożyłam na łopatę, szybko nacięłam i wsunęłam do naparowanego pieca. Piekłam z parą przez 10 minut, następnie obniżyłam temperaturę pieca do 210ºC i piekłam kolejne 15 minut. Dopiekałam 10 minut w 200ºC. Wystudziłam przed pokrojeniem.
0 komentarze :